Och, szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego walentynki zostały uznane za święto- przecież to tylko okazja do zarobku na okropnych serduszkach, istniejących wszędzie i wpychających się w każdą, nawet tą najbardziej niewinną reklamę. Nie, żebym krytykowała same serduszka- toż przecież bardzo ważny organ- ale czasami od wszechobecnego różu ma się ochotę... no nie wiem- może tak na przekór zostać emo?
Tyle słów samego wstępu wystarczy? (Hm.. nie jestem Dorodoroke nie potrafię tyle pisać, kiedy muszę).
To coś powyżej- to jest specjalnie dla przygnębienia was różem! ;D (nie, nie jestem sadystką). To opening z bardzo fajnego, choć momentami dziwnego anime Ouran High School Host Club. Polecam każdemu, szczególnie na walentynki, jest bardzo śmieszne, zwalające z krzesła, a do samego openingu też da się przyzwyczaić- muzyka jest dość sympatyczna. Ourana zalicza się do tzw. komedii romantycznych, które trzymają poziom, aczkolwiek w ostatnich odcinkach cała akcja się trochę psuje. To anime bardzo mnie śmieszyło, myślę, że każdy, kto potrzebuje odprężenia od pracy znajdzie w nim coś dla siebie.
(Tak, tak, przepraszam, że to nie opowiadanie, ale obiecuję, ze takowe pojawi się w niedługim czasie- prace w toku- jedno będzie o Bleachu, a drugie o Ouranie).
A oto, specjalnie dla chat noir ;*, pierwszy ending Bleacha (sorry, hbub, ale ta obsesja ogarnęła tez mnie). Jest on, według mnie, pasujący klimatem do walentynek, bardzo ładny i wzruszający. Bleach jest wprawdzie mało romantycznym anime (ekhem, ekhem, włączyło się moje sumienie- to w ogóle nie jest romantyczne). Wszak mam wielką nadzieję, że Rukia Kuchiki (ta z czarnymi włosami, na samym początku) będzie z głównym bohaterem :). Ostrzegam jednak, ze anime to, kiedy pominie się pierwsze odcinki (kiepskie dość), staje się bardzo wciągające (żywym przykładem na to jest chat noir- TY na pewno potrafisz przed tym ostrzec, co nie? ;D).
A teraz przechodzimy do mojej ulubionej części- moich prac, wykonanych najpierw na papierze, a potem obrobionych w kochanym edytorze graficznym :).
Oto walentynkowe muffinki ^___^. I walentynkowe picie. I marna podobizna mnie, która chce to wszystko zjeść :)
A oto mangowa, walentynkowa dziewczyna, która jest, według mnie, jednym z moich najładniejszych rysunków. Żeby ilość różu i czerwieni Was nie przytłaczała, dałam jej czarną koszulkę :) A na te czerwone paznokcie namówiła mnie siostra (więc wszelkie uwagi zwalajcie na nią, dobrze? ;P). Starałam się zamieścić serduszka we wszystkich możliwych miejscach ^__^.
No więc, to już ostatni walentynkowy post. Koloru rybek nie udało zmienić się na różowy (bu...). Mam nadzieję, ze lubicie nasze walentynkowe posty xD
Karola *uff... już koniec...*
Śliczne rysunki ;D
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczynam czytać Ourana (i chyba też oglądać, bo opening jest całkiem fajny).
Pozdrawiam z Radomska...
zgadzam się:)
OdpowiedzUsuń