środa, 12 grudnia 2012

Gdzie zaczyna się Życie?

Kto zadaje sobie takie dziwne pytania? (Zapewne tylko ja, ponieważ tracenie czasu na zadawanie sobie dziwnych pytań nie jest szczególnie popularnym zajęciem, w przeciwieństwie do szeroko pojmowanego marnowania czasu-czym, notabene, akurat się zajmuję, pisząc tutaj tą małą dygresję-które rozprzestrzenia się szybko wśród społeczeństwa, niewątpliwie będąc aktywnością o wiele bardziej przyjemną niż pożyteczne spędzanie czasu. Wróćmy jednak do pytania, które jest w tytule, bo inaczej, krótka dygresja zmieni się w długą dygresję i zajmie więcej miejsca niż powinna- co i tak już robi! ...dobra, ostateczny koniec!).

Dobrze, a więc to jest niezwykle istotny obrazeczek. O tym, dlaczego jest niezwykle istotny za chwilę, ale pewnie o tym zapomnę. W każdym razie to po pierwsze: nie jest on mój, ukradłam go skądś i już nie wiem skąd, chyba z deviantartu, ale nie mogę odnaleźć źródła; jak odnajdę, to je wstawię. A po drugie, to się właśnie nim zachwycam.

*chwila przerwy na wydawanie z siebie ochów i achów*

Twoje życie zaczyna się poza twoją strefą komfortu. Oto Odpowiedź na Pytanie. Czy jest prawdziwa? Nie wiem, skąd mam wiedzieć, jednak brzmi bardzo mądrze, toteż nabieram chęci empirycznego sprawdzenia jej słuszności. Sądzę, że jednak jest prawdziwa. Bo jak można żyć nie podejmując żadnych wyzwań?

Dlatego, uroczyście (przysięgam, że knuję coś niedobrego... a nie, to nie ten tekst!) składam sobie poniżej postanowienia (z okazji, że jest 12.12.12, a to się tak często wbrew pozorom nie zdarza):
1. Będę starać się wychodzić poza moją własną strefę komfortu i ją poszerzać, aby mnie nie ograniczała. Będę konfrontować się z własnymi obawami i nie uciekać przed nieznanym. Będę robić rzeczy, których się boję. Nie pozwolę, aby sparaliżował mnie strach przed nieznanym (a przynajmniej niezbyt często).
2. Będę optymistycznym człowiekiem i będę się dużo uśmiechać :D Każdego dnia! :)

I dziękuję za inspirację i motywację wspaniałej osóbce, która też ma bloga, który jest bardzo motywujący :) Bez niej nie napisałabym powyższego wpisu (który jest dziwny, ale trudno).

Karola